Kiedy padło pytanie o Antka, Fifi akurat była w trakcie przełykanie piekącego w gardło trunku. Momentalnie poczerwieniała, wciągnęła mocno powietrze nosem i wyprostowała się, prężąc jak struna.
- Nie, ale dojrzałam do tego, by.. - urwała, gdyż jedyne do czego dojrzała, to naplucie mu do herbaty. Wciąż była w stanie udławić się żalem po ich rozstaniu.
Widząc zaniepokojenie ze strony Cece, Fifi również nieco mocniej ze strachu zabiło serduszko. Zmarszczyła nieco brwi, patrząc na jego lepkie łapy, a kiedy jej wzrok dosięgnął jego gnata, dziewczyna wstrzymała oddech, a kiedy się do niej zwrócił - umarła na sekundę.
Ocknęła się jednak w momencie, w którym Connor zaczął kogucikować, dzieląc się ze wszystkimi swoimi problemami z hamowaniem agresji. Fifi aż złapała się za głowę, posyłając porozumiewawcze spojrzenie przyjaciółce.
- Och, masz rację! - zaświergotała - W końcu bycie miłym potrafi rozwiązać wiele problemów, prawda Connor? Przepraszam, jeśli cię kiedykolwiek uraziłam, a teraz może napijesz się ze mną... tak na zgodę, hm? Proszę..? Connor, czy ty mnie słuchasz? - zapytała, nie wiedząc do końca na ile mężczyzna jest ogłuszony nienawiścią. W każdym razie znowu spojrzała na Cece, mając nadzieję, że uda jej się swoim urokiem osobistym nieco załagodzić sytuację.