- Boże, czemu to robisz! - powiedziała, ale ta druga część zdania była skierowana do Maxa, miała dosyć, ale nie miała siły się denerwować nawet. Schowała chwilowo telefon i spojrzała na niego będąc naprawdę spokojna i wzięła jeden głęboki oddech.
- Jestem dorosła. Nie potrzebuję, byś odprowadzał mnie za rączkę jak jakąś pięciolatkę. Zrozum, zadzwonię po znajomego i nic mi nie będzie, jeśli to Cię uspokoi - powiedziała tym jednym tchem i wyjęła telefon coś tam bazgrząc, ale do mamy, bo w końcu Judita miała świadomość, że strasznie się o nią martwi i pewnie boi się o córkę. Max naprawdę nie zdawał sobie sprawy, co dzieje się w główce dziewczyny, a co dopiero w sercu! Wtedy po prostu wszystko wrze, ale to nie tylko te złe emocje, ale także te smutne, namiętne i było jej trochę żal. Ale wiedziała, że nie nic nie dojdzie do normy. Próbowali pewnie dwa razy odbudować wszystko ale Max nie radził sobie z tym, że w życiu Judita zawsze napotka jakiegoś mężczyznę, z którym będzie tylko rozmawiać, a on będzie dostawał guli od tego. Jeśli sobie z tym nie radzi, niech znajdzie brzydką dziewczynę.